Opłaty związane z posiadaniem nieruchomości

Opłata adiacencka

Jeśli wartość działki wzrośnie wskutek jej podziału, scalenia lub wybudowania owej infrastruktury, wówczas gmina może obciążyć jej właściciela opłatą adiacencką. Na jej ustalenie ma trzy lata od podziału gruntu lub zakończenia swojej inwestycji. I nie ma znaczenia, czy chcemy z tych ulepszeń korzystać, czy nie. Trzeba się liczyć z tym, że oddamy gminie część tego co zyskaliśmy dzięki wzrostowi wartości gruntu.

Podobnie jest z rentą planistyczną pobieraną od właścicieli gruntów z tytułu wzrostu ich wartości. Problem w tym, że obowiązek zapłaty renty jest masowo obchodzony. Gmina może jej bowiem żądać tylko przez pięć lat od uchwalenia planu w momencie sprzedaży objętej nim działki. Z danych GUS wynika, że w 2010 r. wpływy z renty pokrywały zaledwie 0,8 % wydatków na wykup gruntów pod drogi w miastach na prawach powiatu i 2,1 % w pozostałych gminach.

Opłata na infrastrukturę

Padają propozycje likwidacji obu wymienionych powyżej opłat i zastąpienie ich opłatą infrastrukturalną. Mieliby ją płacić wyłącznie ci, którzy już korzystają z infrastruktury technicznej zbudowanej przez gminę. Innymi słowy, jeśli nieruchomość ma dostęp do drogi, wodociągu czy kanalizacji, płaciłbyś dodatkowo na rzecz tych, którzy z tych dobrodziejstw jeszcze nie korzystają. W tym celu w każdej gminie miałby powstać specjalny Fundusz na Rozwój Infrastruktury Technicznej, z którego finansowane byłoby wyłącznie uzbrojenie terenów pod budownictwo.

Z punktu widzenia gminy jest to rozwiązanie bez kosztowe, bo nie wymaga żadnych wycen. Decyzję w sprawie wysokości opłaty miałyby podejmować gminy. Mogłyby one różnicować stawki, np. inną stosować w przypadku dostępu do drogi, a inną do wodociągu czy kanalizacji.

Podatek katastralny

Podatek katastralny w tej chwili nie obowiązuje. Jednak temu pomysłowi z całą pewnością przyklasną samorządowcy. Samorządowcy chcą jeszcze mieć możliwość podniesienia podatku od nieruchomości, by gminy mogły zwiększyć wydatki na infrastrukturę.

Rząd zapewnia, że nie planuje się wprowadzenia podatku od wartości nieruchomości. Podatek od nieruchomości nie podlega harmonizacji w ramach UE. Państwa członkowskie zachowują więc swobodę polityki fiskalnej i sposób ustalania stawek tego podatku.

Obecnie właściciele domów i mieszkań płacą podatek, którego wysokość uzależniona jest od powierzchni nieruchomości. Nie ma znaczenia wartość nieruchomości, jej stan, położenie, wreszcie zamożność właścicieli. W 2012 r. stawka podatku od nieruchomości dla budynków mieszkalnych wynosiła 0,70 zł za m kw. powierzchni użytkowej rocznie, a od gruntu pod budynkami mieszkalnymi 0,43 zł za metr. Z kolei maksymalny podatek od budynków związanych z działalnością gospodarczą to w tym roku 21,94 zł za m kw. powierzchni użytkowej, a od gruntów związanych z działalnością gospodarczą - 0,84 zł za metr. Samorządowcy narzekają, że wpływy z podatku w obecnej wysokości są kroplą w morzu potrzeb.

Podatek od wartości lokalizacji

Jak z rękawa sypią się więc pomysły, które mogłyby zwiększyć strumień pieniędzy płynących z podatków do budżetów gminnych. Wygląda na to, że największe szanse ma projekt Unii Metropolii Polskich, która chce, aby przy ustalaniu stawki podatku brać pod uwagę wysokość PKB na głowę mieszkańca w danej miejscowości, na danym terenie. Im to PKB jest wyższe, tym stawka byłaby wyższa. Maksymalne stawki podatku od nieruchomości na dany rok ustalone na podstawie wysokości PKB na danym obszarze ogłaszałby minister finansów. Miałoby być kilka poziomów stawek maksymalnych. Gminy nadal mogłyby stosować u siebie stawki niższe od ogłoszonych przez ministra finansów.

Samorządowcy przekonują, że tak ustalony podatek byłby sprawiedliwszy. Eksperci zwracają jednak uwagę, że nawet tam, gdzie PKB na głowę mieszkańca jest najwyższe, zróżnicowanie poziomu zamożności właścicieli domów i mieszkań może być wysokie. Części z nich zwyczajnie nie będzie stać na zapłacenie takiego podatku.

Kilka pomysłów na zmiany w podatku od nieruchomości mają eksperci podatkowi doradzający prezydentowi. Miesiąc temu przedstawili swoje autorskie pomysły w tej sprawie. Ich zdaniem obecny system jest nieefektywny, niespójny, niesprawiedliwy. Stawki podatku od nieruchomości trzeba zróżnicować - mają kilka wariantów zróżnicowania tych stawek.

Jeden z nich - nazwany podstawowym - zakłada, że stawki maksymalne podatku od nieruchomości zależałyby od PKB w przeliczeniu na jednego mieszkańca w regionie, na terenie którego położona jest gmina. Im wyższe PKB, tym wyższa stawka maksymalna podatku. To podobieństwo do propozycji popieranej przez Unię Metropolii Polskich. Tu pod uwagę byłaby też jednak brana funkcja gospodarcza i administracyjna gminy. Wyższe stawki maksymalne obowiązywałyby w stolicach województw i gminach turystycznych.

Z kolei w wariancie radykalnym wzrost stawek maksymalnych byłby wyższy. I objąłby wszystkie gminy. A w najbogatszych podatki płacone przez właścicieli domów i mieszkań mogłyby być nawet sześć razy wyższe niż dziś. W zamian część właścicieli nieruchomości mogłaby liczyć na odpis podatkowy w PIT. Stawki podatku od nieruchomości związanych z działalnością gospodarczą wzrosłyby w skrajnym przypadku dwukrotnie.

Brany pod uwagę jest też wariant, który zakłada pozostawienie na dzisiejszym poziomie stawek związanych z nieruchomościami mieszkalnymi. Tu wzrosnąć miałyby tylko te od nieruchomości, w których prowadzona jest działalność gospodarcza.

Według autorów tych pomysłów w wariancie podstawowym dochody samorządów wzrosną o 2,3 mld zł, w radykalnym o 4 mld zł, zachowawczym o 1,7 mld zł, a w czeskim o 1,1 mld zł. Wszystko to przy założeniu, że tylko co czwarta gmina będzie po reformie stosować maksymalne stawki podatku, drugie tyle nie zmieni stawek, pozostałe zaś będą stosować stawki mniej lub bardziej obniżone w stosunku do nowych maksymalnych pułapów.

Inne pomysły na ściągnięcie dodatkowych pieniędzy do kas samorządów:

  • Podział PIT na część centralną i samorządową, przy czym samorządy mogłyby w pewnym zakresie decydować o wysokości swojej części podatku, o jego stawce. Mogłyby więc zarządzić podwyżkę podatków dla swoich mieszkańców. Od części samorządowej PIT nie można by też było odliczać ulg podatkowych
  • Udział samorządów w VAT
  • Zwrot VAT od inwestycji samorządowych
  • Opłata deszczowa, jej wysokość miałaby zależeć od powierzchni dachu nieruchomości. Płaciłoby się za odprowadzenie deszczówki do kanalizacji
  • Szersze stosowanie opłat urbanistycznych. Zebrane dzięki nim pieniądze od nowych mieszkańców mogłyby iść np. na budowę nowej drogi czy wodociągu do ich osiedla
  • Podwyżki cen biletów komunikacji miejskiej

Skontaktuj się z autorem artykułu

Zadzwoń: 509024333

Albo wyślij wiadomość

Porozmawiaj z ekspertem

Nasi eksperci:

Znajdź eksperta w swoim mieście